Ciemny i jasny biszkopt delikatnie ponczowany alkoholem. Kompozycja bakalii, kremu maślano-jajecznego, morelowej konfitury i marcepanu. Kiedy ponad 10 lat temu po raz pierwszy tort hiszpański ukazał się w kawiarniach Cafe Paterman, szturmem podbił serca naszych gości. W czym tkwi sekret słynnego „hiszpana”?

– Tort ten powstawał bardzo długo. Próbowaliśmy wielu kombinacji smakowych, aromatycznych. Po ponad 10 latach istnienia Cafe Paterman chciałem wprowadzić do naszej oferty coś ekstra – wspomina Janusz Paterman, właściciel sieci. – Od początku istnienia Cafe Paterman naszym flagowym tortem był „Fryderyk”, czyli dzisiejszy tort czekoladowo-orzechowy. Później królowała słynna adwokatka, ale i jej panowanie powoli się kończyło. Z okazji naszego 10-lecia chciałem wprowadzić tort, który rozsławi nas na cały Śląsk. I tak też się stało.

Lata 2004 – 2005 to okres dużej ekspansji sieciowych, zagranicznych kawiarni na naszym terenie. Popularne marki wyrastały jak grzyby po deszczu, w co rusz to nowym centrum handlowym. Dla klientów zagraniczne znaczy: nowe, lepsze i warte spróbowania. Marka Cafe Paterman stanęła więc przed wyzwaniem zmierzenia się z komercyjnymi gigantami.

– Stworzyć tort, który będzie naturalny w smaku, oryginalny i jednocześnie ekskluzywny to nie było łatwe zadanie – dodaje Janusz Paterman. Klienci stali się coraz bardziej wymagający a rynek kawiarniany coraz bardziej konkurencyjny.

Siła tradycji.

– Kolejny raz w swoim życiu odkurzyłem stary zeszyt z przepisami babci. Znalazłem tam jeden tort, zmodyfikowałem zgodnie ze swoim pomysłem i wyszedł tort hiszpański. Goście docenili go za smak, wygląd a także jakość. W tym wypieku widać serce i ręczną robotę. Dosłownie każdy migdał, układany jest z misterną precyzją przez naszych cukierników. Bez użycia maszyn i taśmowych produkcji. Obecnie to nasz najsłynniejszy produkt, który każdego dnia bardzo dobrze sprzedaje się w 9 kawiarniach Cafe Paterman, a także jest najchętniej kupowanym tortem na zamówienie.